Może, ktoś pamięta, jak jeszcze z miesiąc temu narzekałem na wolne wybiegania, że nuda, że srutututu itd. Teraz czekam na takie dni. Jak zacząłem mocne treningi i chce mi się po nich weryfikować, czy na pewno jadłem na śniadanie, to co jadłem, to spokojne biegi w niskim zakresie są marzeniem.
Zainicjowałem trochę bardziej „profesjonalne” podejście do kręcenia. Dzisiejszy trening poświęciłem na utrzymanie kadencji 90-100 rpm przy tętnie nie wychodzącym z niskich „rejestrów”.
Jak zwykle mocno i z porywami wiało, więc dodatkowo była to świetna lekcja operowania przełożeniami, żeby utrzymać treningowe założenia. W skrócie trening niezbyt długi, za to treściwy z nowymi elementami.
Ostatnimi czasy realizuję koncepcję tzw. treningów przy okazji. To oznacza, że gdy wyruszam, w jakąś podróż, gdzie istnieje prawdopodobieństwo luki czasowej, w której nie będę miał nic szczególnego do roboty, zabieram ekwipunek biegowy. Wczoraj było podobnie i choć deszcz, wiatr i chłód dawał się we znaki to swoje trzeba było zrobić. W dwóch turach. Kielce i Kraków.
Pomalutku zaczynam pracować nad prędkościami startowymi. Fajnie, lecz pewnie będzie bolało.
Kurde, kiedy w końcu trafię na bezwietrzny dzień na "mojej" trasie? Wiatr jest fajny do mocnych treningów, ale, jak chce się zrobić tylko rozjeżdżenie to już nie jest taki miły. W każdym razie już to za mną. Potrzebuję pomyśleć/dowiedzieć się na czym oprzeć treningi rowerowe. Tętno nie sprawdza się. Jak jadę pod taki, jak dziś wiatr to uda płoną a z tętnem ledwo się mieszczę w 1 strefie. Gdybym biegł to przy takim obciążeniu nóg miałbym ze 180 bpm, a tu ledwo do 130 dociągam. Chyba, że tak ma być. Trzeba to zweryfikować.
Po prostu krosy. Z góry na dół, kawałek równego i znów o samo.
Dziś korzystając z biznesowej podróży Ani pojechałem z nią do Kielc z zamiarem biegowego rekonesansu miasta, coby zmienić otoczenie. Okazało się, że wylądowałem w takim rejonie Kielc, że wystarczyła 2 km przebieżka, aby zacząć trening w Górach Świętokrzyskich. Powiem tak - REWELACJA. Bieganie po nieznanymi leśnym terenie, wąskimi ścieżkami, poniekąd na radar, jest niezapomniane. Było, tak fajnie, że niespodziewanie zaliczyłem najdłuższy, ciągły bieg mojego życia.
Dziś odkrywanie nowych terenów biegowych. Pierwsza piątka wspólnie z żoną, potem przeszedłem do treningu. Bieganie w terenie ma swoje uroki, pamiętał jednak już będę, że jest całkiem sporo trudniej niż po ulicy. Dla stawów ulga dla mięśni, jakby mniej. W przyszłości ma to się jednak przełożyć na wyniki.
Jak człowiek się za coś nowego bierze to jest fajnie, bo cały czas kolekcjonuje nowe doświadczenia. I zanim zacznie walczyć o każdą minutę swoich rekordów, może nacieszyć się nieznanymi rzeczami, które pojawiaj, na się na początku. Ja na przykład dziś po raz pierwszy zaliczyłem konkret glebę, bo nie zdarzyłem wypiąć butów z pedałów. Na marginesie jazda w butach szosowych, jak ktoś jeździł tylko w normalnych, nie wpinanych, to naprawdę jest miłe zaskoczenie in plus.
W sumie daje to 21 epizodów w 30 dni, nieźle, ale ma być lepiej, gdzieś zgubiłem ze 4 sztuki. Uwagi: Biegi - potrzeba rozsądnego planu i docenienia wagi rozciągania i treningu siłowego w domu pod kątem wysiłku biegowego. Z zimą wiąże tu pewne nadzieje na poprawę tego aspektu, ale nie zamierzam tego odkładać. Jest progres, trochę inaczej przeliczyłem moje strefy tętna i od razu lepiej i szybciej mi się biega. W poprzednich miałem wrażenie, że pracuję znacznie poniżej możliwości. Rower - brak własnego bicykla spowodował mniejszą liczbę treningów. Obecnie problem rozwiązany i teraz już systematycznie realizuję plan. Ciekawostka rowerowa jest taka, że zupełnie inaczej wygląda tu praca w strefach tętna w kontekście zmęczenia. Jedziesz mocno, uda już zagotowane (w biegu miałbym już puls z 180) a tu tętno dobija do 135. Trzeba swoje jeszcze wyjeździć. Basen - tu wszystko baaaardzo powoli, nauka prawie od zera nie daje takiej frajdy, jak rozwijanie czegoś co już się umie. Pogodziłem się jednak z tą sytuacją i żywię przekonanie, że w końcu wszystko zażre, oby, jak najszybciej. Na razie nie ma o czym pisać, oprócz tego, że na treningach pływania nie odwadniam się, zawsze coś tam sobie dodatkowo chlupnę. |
Archiwum
Grudzień 2015
Kategorie
Wszystkie
partnerzy |